Gnojówka wylała się na kraj i gówno płynie szerokim strumieniem. Ludzie wzruszają ramionami, mówią, że ich to nie dotyczy, albo milczą i udają, że problemu nie ma. Z takim podejściem obudzimy się niedługo z odkryciem, że mamy Białoruś bis. Nie chcę takiej rzeczywistości.
Też mogę powiedzieć, że mnie to nie interesuje, że skoro przewaliłem pierwszą instancję, to sądy są „be”, skorumpowane, że sędzia dostała w łapę, itd. Z pewnością znalazłoby się całe mnóstwo zmyśleń – przemyśleń, żeby dosrać, żeby tylko była afera. Tyle tylko, że tak to nie może działać.
Kiedy obowiązuje prawo, jasno określone zasady, obowiązują one wszystkich bez wyjątku. Sąd przy tym istnieje po to, żeby ważyć stopień winy, lub orzekać o jej braku w oparciu o przepisy, orzecznictwo, logikę, doświadczenie życiowe itd. Jasne, że sądy potrafią się mylić i że jest to irytujące, ale obywatelowi przysługują w takich sytuacjach najróżniejsze prawa, choćby do wniesienia apelacji do sądu wyższej instancji, co nierzadko zmienia pierwotnie wydane orzeczenie. Tak jest dobrze.
Jasne, że sądownictwo wymaga szeregu zmian naprawczych w formie reform. Wymaga debaty na temat procedur, czy choćby – będącej zakałą – przewlekłości postępowania. Z oczywistych przyczyn zdalne sterowanie przez Ministra Sprawiedliwości stanu rzeczy nie zmieni. Wymiana kadr z pewnością również nie rozwiąże problemów z jakimi boryka się sądownictwo.
W każdej społeczności bez wyjątku są ludzie z pięknym, moralnym wnętrzem i tacy, którzy żyją po to, żeby chapać. Kiedy przyjdzie nowa kadra sądowa, to będzie na wskroś uczciwa, wolna od wad, jak towar doręczony konsumentowi po reklamacji? A chała. Nie będzie. Tu musi chodzić o coś innego.
Upd: i chodzi – jak się okazało 18 lipca br. Celem okazała się – o czym mówiło się od dawna w kuluarach – zemsta! Naprawdę trzeba być chorym psychicznie, żeby tkwić w przekonaniu, że śp. Prezydenta zamordowali politycy z ówcześnie rządzącego obozu.
Stałem wczoraj z naczelnym Rainbow Star przed Sądem Rejonowym i miałem wrażenie, że uczestniczę w ostatniej drodze. Ludzie zapalali znicze i świece, niektórzy przemawiali. Nawet zaczęło nieco popadywać, co tylko podkreślało dodatkowo dramatyzm i beznadziejność sytuacji w jakiej znalazły się sądy w Polsce i obywatele kraju. Zastanawiałem się „gdzie jesteście ludzie? Czy naprawdę macie tak serdecznie w dupie to, co dzieje się z naszą rzeczywistością?”.
Trochę się nie dziwię, że 50-letni w większości posłowie PiS za wszelką cenę starają się przywrócić PRL w Polsce. Być może dla nich był to czas, w którym czuli się wyjątkowo dobrze. Na przykład poseł Piotrowicz z pewnością czuł się wówczas jak w raju – miał władzę, od niego zależał los wielu ludzi, których sprawami się zajmował. Naprawdę potrafię wyobrazić sobie, jak musi być tęskno za pozycją na piedestale. A przy tym Kaczyński – biedny, mały człowiek, który w środku ma tylko woniejącą zgnilizną pustkę typową dla wszystkich wyrządzających krzywdę innym, albo urojenia typowe z kolei dla chorych psychicznie ludzi.
Po 28 latach kończy się pewna epoka. Czas pokaże czy „zorza splunie krwią”.