Leniwi chapacze wierszówek

Coś się porobiło przedziwnego z poziomem artykułów publikowanych w polskich portalach informacyjnych. Daruję sobie komentarz na temat licznych literówek, błędów stylistycznych (np. urwanych zdań). Przecieram oczy ze zdumienia widząc zwłaszcza kolejny artykuł z kategorii „pora umierać”. W uświadamianiu, że „to musi być nowotwór” oraz że „na pewno umrzesz” – bryluje Wirtualna Polska, publikująca całe morze fabularnych wysrywów. Przepraszam, ale tego nie da się już inaczej nazwać.

Dzisiaj poraził mnie na przykład artykuł „Sprawdź, zanim dodasz do rosołu. Jej nasiona są trujące”. Zajrzałem do środka, gdzie czytam, że… „niektóre z dodawanych do wielu zup składników mogą skrywać niebezpieczne właściwości. Nasiona jednego z najczęściej używanych warzyw w polskiej kuchni zostały uznane przez naukowców za trujące”, a później, że… „W rankingu najbardziej trujących roślin drugie miejsce zajął oleander, popularna roślina doniczkowa, której wszystkie części są silnie trujące”. Jaki związek ma oleander z gotowaniem? Stówa temu, kto mi wytłumaczy, co autorka – Aleksandra Iwańczuk – miała na myśli…

Napisałem wcześniej o wysrywach. Sprawdźmy, dlaczego nie można nazwać tego inaczej. Przede wszystkim przypadki zatrucia nasionami pietruszki są rzadkie. A to prawdopodobnie za sprawą tego, że jadalny korzeń nie zawiera nasion, o których pisze autorka. Warzywo jako roślina dwuletnia wytwarza nasiona w kwiatostanach w drugim roku wzrostu. Jaki stąd wniosek? Ano, że pietruszka dostępna w sprzedaży jest zbierana w pierwszym roku wzrostu. Drugoroczna nie nadaje się do jedzenia – korzeń staje się zdrewniały, a liście stają się mniej smaczne… Wiem, to ponad wszelką wątpliwość, wychowałem się w domu z ogrodem warzywnym…

No ale spójrzmy jeszcze na ten apiol i mirystycynę, które zawierają nasiona warzywa. Otóż, przy założeniu toksyczności u ludzi podobnej do tej z badań na szczurach laboratoryjnych (gdzie ludzką próbę oszacowałem na 75kg masy ciała oraz 175cm wzrostu), dawką śmiertelną dla 50% populacji (LD50) mogłoby być spożycie około 14.25 gramów czystego apiolu. W przypadku mirystycyny, dawką śmiertelną mogłoby być 42 gramy czystej substancji (dla 50% populacji (LD50)). Osiągnięcie takich dawek w przypadku spożycia nasion pietruszki jest mało prawdopodobne za sprawą małej obecności tych substancji w ziarenkach.

Czym innym jest przy tym tzw. olejek pietruszkowy, który jest skoncentrowaną formą tych substancji. Jest dostępny na rynku, stosuje się go m.in. na lekkie problemy z trawieniem, przy zaburzeniach menstruacyjnych, bywa że nawet do odświeżania oddechu. O tym, że olejku eterycznego nie należy jednak raczej spożywać, można przeczytać np. na stronie: https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/30000940/.

Kończąc, nie wiem kogo zatrudniają dzisiaj portale, ale ani to dziennikarze, ani pisarze. Jak dla mnie, leniwi do wyrzygania chapacze wierszówek…