She’s the Boss

♬ Dariusz Staropiętka (IPI: 01244561367)
≣ Dariusz Staropiętka (IPI: 01244561367)ISWC: T-325.669.242-5
ISRC: –
UPC: –
©℗ 2024 Dariusz Staropiętka / Ultramix Records

I’m the boss, can’t you see?
All you minions bow to me
In this office, I hold sway
Cross me once and you’ll pay

She’s the boss, that’s her creed
No room for jokes, no room to plead
Her word is law, her say is final
Step out of line, face the trial!

With a flick of my wrist, I command
Obey my orders, understand?
I rule this roost with an iron fist
No room for slackers, get the gist?

She’s the boss, that’s her creed,
No room for jokes, no room to plead
Her word is law, her say is final
Step out of line, face the trial!

So here’s to the boss, tough as nails
May her heart soften, as her grip pales
For in the end, we’re a team
Even if we’re living the dream

Opis sceny: Niebo, wcześniej jasne, pokrywa się ciężkimi, stalowymi chmurami, które co chwilę rozświetlają błyskawice. Wiatr targa liśćmi drzew i parasolami przechodniów, którzy próbują chronić się przed ulewą. Krople deszczu uderzają z impetem o szyby biura, tworząc hałaśliwą symfonię, która chwilami przyćmiewa dźwięki stukających klawiatur i rozmów pracowników.

Przez okna widać nadchodzącą do biura szefową firmy – Monikę – zadbaną, elegancko ubraną 43-latkę. Kobieta, trzymając parasol w dłoni, walczy z podmuchami wiatru. Po chwili, odsłaniając druty, parasol wywraca się na drugą stronę. Scena budzi śmiechy wśród pracowników.

Dokładnie o godzinie 9:00 drzwi wejściowe otwierają się z hukiem, wpuszczając do środka chłodny powiew wiatru i kilka kropel deszczu. W progu staje Monika. Jej zwykle nienagannie elegancki strój – szyta na miarę marynarka i spódnica – jest przemoczony, a materiał przylega do jej ciała. Makijaż delikatnie rozmazuje się wokół oczu. W dłoniach wciąż trzyma zdezelowany parasol. Odsłonięte druty wyglądają, jakby były dziełem sztuki współczesnej.

Szefowa, mimo swojego wyglądu, wchodzi do biura z podniesioną głową, co szybko staje się jeszcze większym źródłem rozbawienia wśród pracowników. Jeden po drugim zaczynają się śmiać, próbując stłumić chichoty za monitorami. Ktoś z tylnych miejsc cicho gwiżdże, a ktoś inny rzuca półgłośne: „Królowa wróciła!”.

Monika, zatrzymując się przy stanowisku Alka, rzuca parasol na jego biurko. Krople wody moczą klawiaturę, ale chłopak nie ma odwagi, żeby to skomentować.

Tymczasem zza swojego biurka wychodzi Sara (24l.) – młoda, ambitna kobieta z działu sprzedaży, która od zawsze jest pupilką Moniki. Podchodząc do szefowej, unosi ręce w teatralnym geście. „Ach, oto ona!” – zaczyna dramatycznym tonem, z przesadnym patosem w głosie. „Monika, nasza nieustraszona liderka, która stawia czoła burzom, aby przewodzić swojemu zespołowi! Twoja determinacja nas inspiruje, twoje poświęcenie nas prowadzi, a twoja… twoja… yyyy… elegancja, nawet w obliczu sił natury, jest niezrównana!”

Jej przemowa jest przesadna, wręcz groteskowa, a gestykulacja teatralna. Pracownicy, którzy wcześniej ukrywali swoje śmiechy, wybuchają teraz gromkim aplauzem. Niektórzy klaszczą, inni uderzają dłoniami w blaty biurek. Kilka osób rzuca w stronę Sary kulkami z papieru, doceniając jej występ.

Monika spogląda na pracownicę z mieszanką irytacji i rozbawienia. Choć jej twarz stara się zachować surowość, kąciki ust drżą, zdradzając, że próbuje powstrzymać śmiech. „Dziękuję, Sara” – mówi chłodno, choć z lekką nutą sarkazmu. „Ale może zejdziesz mi z drogi, zanim zostawię tu jeszcze większą kałużę?”

Sara szybko odsuwa się, poprawia marynarkę, po czym wraca na swoje miejsce. Pracownicy jeszcze chwilę chichoczą, Monika rzuca ostatnie spojrzenie na salę, rusza w stronę swojego gabinetu, zostawiając za sobą ścieżkę mokrych śladów. Burza za oknami nie ustaje, a w biurze atmosfera wraca do zwykłego stanu.