It’s quite absurd

♬ Dariusz Staropiętka (IPI: 01244561367)
≣ Dariusz Staropiętka (IPI: 01244561367)ISWC: T-325.668.842-9
ISRC: PL22P2400019
UPC: 725336688127
©℗ 2024 Dariusz Staropiętka / Ultramix Records

I’m the office’s live wire, that’s for sure
But this shocking sensation, I can’t endure
Dreaming of days with a grounded PC
Where I can work without fear, happy and free

Rubber-soled shoes and gloves, I’ve tried them all
But this computer’s zap, it’s like a wake-up call
They say it’s all fine, but I beg to disagree
With each electrical surge, I long for safety

Here I am, just a worker in this place
With a computer that’s shocking, what a disgrace
No grounding in sight, it’s quite absurd
In this electrified office, I’m truly perturbed

Opis sceny: Alek pochyla się nad biurkiem, starając się uporządkować plątaninę kabli, które wiją się jak węże za komputerem. Sprzęt w biurze firmy wygląda na jeszcze bardziej zużyty, gdy ogląda się go z bliska – izolacja na kablach jest postrzępiona, a niektóre przewody wystają, odsłaniając połyskujące miedziane druty. Alek, skupiony na pracy, próbuje znaleźć odpowiedni kabel do podłączenia drukarki, kiedy nagle czuje gwałtowny wstrząs.

„Aaa!” – jego krzyk wypełnia przestrzeń biura, a ręka mimowolnie puszcza kabel. Iskry przeskakują między drutami, chłopak odskakuje, przewracając się na krzesło. Pracownicy podnoszą głowy znad swoich biurek, spoglądając na niego przez chwilę, ale ich reakcje są chłodne – nikt nie wstaje, aby mu pomóc. Kilka osób wymienia porozumiewawcze spojrzenia, a jeden z pracowników rzuca pod nosem: „Nowy nie zna zasad BHP”.

Lekko oszołomiony, Alek masuje dłoń, która wciąż pulsuje od uderzenia prądu. Próbując dojść do siebie, zauważa, że obok pojawia się Józefina. Jej kroki były ciche, niemal niepostrzeżone, ale jej obecność jest dla chłopaka wyrazem wsparcia. Józefina trzyma w rękach parę gumowych rękawic oraz solidne, choć nieco zużyte, gumowe buty.

„To dla ciebie” – mówi spokojnie, kładąc przed Alkiem swój „prezent”. Jej głos jest miękki  i słychać w nim nutę sympatii. „W tym miejscu to standard. Nikt nie naprawia sprzętu, a uziemienie to tylko marzenie. Ale te rękawice i buty… no cóż, tylko tak mogę ci pomóc. Nie umiem wymyślić nic lepszego…”.

Chłopak spogląda na koleżankę z wdzięcznością, choć jego twarz zdradza lekkie zdumienie. „Ktoś to kiedyś gdzieś zgłaszał?” – pyta, wskazując na kable.

Józefina wzrusza ramionami. „Częściej, niż byś chciał wiedzieć. Ale tutaj nikt się tym nie przejmuje, dopóki ktoś nie zostanie naprawdę poważnie ranny. A nawet wtedy…” – przerywa, patrząc na Alka ze smutnym uśmiechem. „To miejsce ma swoje zasady, chłopaku. I jeśli naprawdę chcesz tu przetrwać, musisz nauczyć się omijać przeszkody. Dosłownie.”

Alek bierze rękawice, przygląda się im przez chwilę z namysłem, po czym powoli je zakłada. „Dziękuję” – mówi z wdzięcznością w głosie. Józefina kiwa głową, jakby chciała powiedzieć: „Nie ma sprawy”, po czym wraca do swojego biurka, zostawiając chłopaka samego z jego myślami.

Biuro nadal pracuje swoim zwykłym rytmem. Dla Alka ta chwila jest jednak znacząca. Dostrzega bowiem, że w chaosie „M&L Pharma” Józefina jawi się jako jedyna osoba, na której można polegać. Jest cichym sojusznikiem w miejscu, gdzie każdy zdaje się dbać wyłącznie o siebie.