Historia Ultramix Records – Pt1

Wszystko zaczęło się w 1992 roku, kiedy jako uczeń szkoły średniej zatrudniłem się na wakacje w jednej z nadmorskich tańc-bud u Beaty i Darka Mełnickich. Ich szwagier grał wówczas w lokalu w sąsiedniej miejscowości, mogli wynająć Jego. Ale skoro wybrali mnie, tym większa radocha! To było coś! Nie było wówczas płyt CD, ani odtwarzaczy, grałem z pirackich kaset na pożyczonych magnetofonach! W weekendy imprezy zaczynały się o ósmej wieczorem i nierzadko kończyły o dziewiątej – następnego dnia! Niestety wakacje szybko dobiegły końca, pub został zamknięty, a szkoła czekała z otwartymi ramionami.

Jeszcze we wrześniu, w tym samym roku, nadarzyła się okazja, żeby kontynuować przygodę zaczętą latem. Okazało się bowiem, że w szkole jest radiowęzeł, w którym udało mi się zaszyć na całe trzy lata. Szkolne radio zyskało nazwę „Media Controle” i szybko stało się znane w całym mieście. Produkowało własne programy, oprawę dźwiękową, organizowało nawet szkolne imprezy!

W listopadzie 1993 roku, na szkolne Andrzejki za zgodą dyrektora, zaprosiłem Rafała Kręcickiego prowadzącego wówczas „Hot Mix” w Radio Gdańsk, a także Marcina Sobesto z „Listy Przebojów Radia Gdańsk”. Właśnie wtedy, po raz pierwszy widziałem profesjonalny, amerykański program radiowy, wydawany na CD! Doskonale pamiętam towarzyszące mi podekscytowanie, a także kiełkującą miłość do miksów i muzyki popularnej. To zostało mi do dzisiaj, a w tamtym czasie dało tak dużo energii, że informacje ze szkolnego radiowęzła pojawiały się co jakiś czas w lokalnej prasie, promując szkołę i jej osiągnięcia.

Dwa lata później, pojawił się na Żuławach nowy tygodnik. Poszukiwano wówczas ludzi do pracy, a na fali lokalnej sławy zaproponowano mi funkcję foto-reportera. Zacząłem być bardzo zajęty – prowadziłem setki rozmów, odwiedzałem dziesiątki miejsc w regionie, pisałem o rzeczach, które mogły być interesujące dla lokalnego czytelnika. Cały czas jednak czułem niedosyt związany z brakiem działania w kierunku muzyki.

Z czasem udało mi się przekonać redaktor naczelną, że powinniśmy mieć redakcję muzyczną. Do biura zaczęły spływać promocyjne single, albumy i setki muzycznych informacji, które po przeredagowaniu trafiały na łamy gazety. Choć trudno było godzić je z nauką, tamte działania dawały mi siłę i napawały entuzjazmem. Same rezultaty były zaś na tyle przekonujące, że jakiś czas po zaistnieniu redakcji muzycznej w gazecie, zaproponowano mi pracę w… naziemnym radio. Nazwano mnie wówczas „Hustlerkiem” (pewnie od Ratlerka, ale wolałem własną wersję: że jestem takim nieco „usługowym” Dariuszem, więc trochę hustlerem – dopisałem więc sobie imię „Jacek”, nazwisko „Hustler” i w całości nową, radiową tożsamość zabrałem ze sobą w dalszą, życiową podróż).

W „Bisce” prowadziłem własny, miksowany program „Dance Mix”, przemianowany później na „Weekly Party Show” oraz z koleżanką Iwoną byłem gospodarzem niedzielnego „Porannego Zawrotu Głowy”. Nie trwało to jednak długo – nie pamiętam dlaczego, ale jakiś czas później ekipa stacji zaczęła strajkować. A że w tym samym okresie zaczęły się również przygotowania do matur, z radiem dałem sobie spokój zamierzając skupić się na nauce.