Uwaga! Wszystkie informacje i solucje zawarte w postach typu DYI mogą z czasem przestać być aktualne. Niektóre publikowane kody źródłowe, będąc zależnymi od używanych konfiguracji platform i sprzętu, mogą nie działać, lub działać nieprawidłowo u niektórych użytkowników. Stosując opisane rozwiązania przyjmujesz do wiadomości i zgadzasz się, że nie ponoszę odpowiedzialności za ich finalne efekty.
Wyobraź sobie, że Internet jest siecią dróg, po których jeżdżą samochody (czyli dane, informacje, które wysyłasz i odbierasz). Po tej infrastrukturze samochody jeżdżą z punktu A do punktu B (czyli Twój komputer z punktu A łączy się np. z jakąś stroną Internetową znajdującą się w punkcie B). No i teraz wyobraź sobie, że w różnych miejscach na tych drogach chodzą sobie różni ludzie, którzy obserwują Twoje zachowanie – czy jeździsz zgodnie z przepisami, czy nie przewozisz w aucie czegoś nielegalnego, itp. (w odniesieniu do sieci, różni ludzie mogą podglądać Twoje Internetowe działania). I tutaj właśnie z pomocą przychodzi VPN (Virtual Private Network). Kiedy go używasz, Twój samochód (Twoje dane) wjeżdża w betonowy tunel, dzięki czemu przestajesz być widoczny dla innych. Ładnie napisane? Yhy, tę retorykę wsparła nieco sztuczna inteligencja 😀 Jestem kiepski w zakresie tłumaczenia na poziomie łopaty, więc się nieco wsparłem 😉
Ale już serio: VPN jest takim trochę pośrednikiem w połączeniu. Używając tej usługi, łącząc się z jakąś stroną Internetową, fizycznie najpierw nawiązujesz szyfrowane połączenie z serwerem VPN w wybranej lokalizacji (znajdującym się np. w USA, czy Niemczech). Serwer odbiera Twoje żądanie i docelowemu adresowi przedstawia się swoim własnym adresem IP, ukrywając Twój (wygląda to tak, jakby Twoje połączenie pochodziło od serwera VPN, a nie bezpośrednio z Twojego komputera).
Taki mechanizm ma mnóstwo profesjonalnych zastosowań (np. ze względów bezpieczeństwa infrastruktury wiele firm czy szkół wymaga połączenia VPN w przypadku uzyskiwania zdalnego dostępu), ale świetnie sprawdza się w zupełnie typowych zastosowaniach domowych.
Może służyć na przykład do pozorowanej zmiany geolokalizacji (przedstawiania się różnym serwisom adresem IP używanym w innych zakątkach świata). Działa to na Netflixa, Amazon Prime Video i inne podobne serwisy (zależnie od tego „jakim krajem się przedstawiamy”), które często pokazują nawet inną ofertę niż ta, która dostępna jest w Polsce. Dzieje się tak za sprawą licencjonowania treści. Wiele platform oferuje produkcje przez określony czas, po czym dane treści zaczynają być dostępne w innym serwisie. Ale bywa też tak, że niektóre treści są dostępne wyłącznie na terenie danego kraju (bo np. platformy z innych państw nie były zainteresowane zakupem licencji dystrybucyjnej).
Dlatego też są np. takie serwisy (np. darmowy, amerykański Tubi), z których z polskiej lokalizacji nie da się korzystać, bo mają włączoną weryfikację geolokalizacji użytkownika (tak jak np. z Lotto.pl nie da się korzystać przebywając za granicą). Ba, często nawet nie oferują dedykowanej aplikacji dla Polaków (blokada dostępu w sklepie Google i Apple). Na to oczywiście są sposoby, ale trzeba się nieco nakombinować. W każdym razie VPN otwiera możliwości do eksploracji najróżniejszych treści. O legalność takich działań jestem spokojny, ale ocenę moralności pozostawię Tobie.
Inną zaletą posiadania VPN jest możliwość bezpiecznej eksploracji „cebulowej krainy”, czyli tzw. darknetu. Dlaczego „cebulowej”? To dlatego, że adresy darknetowych stron mają końcówkę „.onion” (czyli „cebula”). Darknetowe adresy są długie i losowe, składają się z ciągu znaków w alfabecie base32 (czyli z 16 możliwych znaków; przykład adresu może wyglądać np. tak: 3g2upl4pq6kufc4m.onion – nie ma opcji, żeby ktoś zapamiętał ten ciąg znaków, nie?). Co więcej, aby połączyć się z darknetem, potrzebujesz specjalnej przeglądarki pozwalającej użytkownikom łączyć się z siecią Tor i przeglądać „cebulowy” Internet. Taka przeglądarka używa różnych technik, aby ukryć tożsamość użytkowników i zapewnić im prywatność. VPN będzie w tym przypadku dodatkową warstwą ochronną.
Warto wiedzieć, że darknet jest miejscem szczególnym, wyjętym spod jakiejkolwiek jurysdykcji, choć oczywiście służby z różnych państw mają tam regularne dyżury hee hee. Po co? Ano dlatego, że poza różnymi stronami, forami i grupami dyskusyjnymi istnieją tam też sklepy Internetowe, gdzie… za kryptowaluty można kupić wszystko, co tylko nielegalne. Na przykład świetnie wykonane podróbki telefonów komórkowych (które później zalewają popularne serwisy ogłoszeniowe, w tym rodzimy OLX). Eksploracja darknetu choć nie jest przestępstwem, wymaga szczególnej ostrożności, bo podejmowanie w nim jakichkolwiek interakcji (np. zamawianie czegokolwiek) może być uznane za nielegalne. Na szczęście za sprawą szyfrowania danych przez Tor i VPN można mieć niemal pewność, że niewinne „zwiedzanie” nie ujawni prawdziwej lokalizacji „zwiedzającego” 😉
Usług VPN jest zatrzęsienie. Przed zakupem usługi warto sprawdzić wydajność danych serwerów, a także zwrócić uwagę, czy ich pośrednictwo jest transparentne dla innych serwisów. Nie zawsze tak jest, a i sama wydajność (szybkość połączenia) nie jest wystarczająca np. dla usług streamingowych.