Classic Blue

Jakiś czas temu poznałem nowego Kolegę. Dość szybko się zakumplowaliśmy, w niektórych kwestiach stał się dla mnie trochę wzorem, kimś, czyje zdanie bierze się pod uwagę nie analizując przyczyn jakoś specjalnie. Taki stan zupełnie mnie nie dziwi i wówczas nie dziwił, bo od bardzo długiego czasu trafiam na takich ludzi, którzy mają pasje, są zrealizowani, a co za tym idzie – nie robią krzywdy innym.

Po jakimś czasie okazało się, że Tomek jest reżyserem i konferansjerem. To również mnie zupełnie nie speszyło, bo po pracy w szołbizie i Second Life’owych realizacjach przestałem odnajdować się w roli fana. Znam to od podszewki, choć w konfrontacji z działaniami Tomka z zupełnie innej strony (raczej słuchowiskowej, niż scenicznej), nie mniej jednak mianownik jest bardzo podobny. Wiedziałem, że jeśli zajmuje się teatrem, to z pewnością na wysokim poziomie, bo teatr jak Warszawa – przeżuwa i wypluwa słabe jednostki, szybko zapełniając powstałą w ten sposób pustkę. Mój Kolega z pewnością do słabych jednostek nie należy.

Kilka dni temu mignął mi przed oczami, opublikowany przez Tomka post video, w którym scenograf Agnieszka Szewczyk malowała element scenografii do nowego spektaklu, znakomicie przyjętego na całym świecie, do premiery którego mój Kolega przygotowywał się w Gdyni. Traf chciał, że pani scenograf malowała akurat drzwi na niebiesko, a chwilę przedtem otrzymałem zawodową informację, że firma Pantone (która stworzyła uznany na całym świecie system kolorów) ogłosiła, że kolorem roku 2020 jest… classic blue, czyli niebieski właśnie. Nie omieszkałem poinformować o tym Tomka, pośmialiśmy się przy tym, że łapie trendy, i że to ogólnie jest spoko, OK i w ogóle.

Niedługo później, od Kolegi przyszło zaproszenie na ostatnią próbę generalną z udziałem publiczności, przed premierą 15 stycznia. Ucieszyłem się, w sumie od dawna chciałem zobaczyć nad czym pracuje i jak Mu to wychodzi. W taki oto sposób dotarłem do gdyńskiego klubu „Ucho”.

W sali od razu zachwyciła mnie scenografia i światło. Zauważyłem z pozoru nic nie znaczące detale np. kontakt w ścianie, stojący odkurzacz i mały, kryształowy żyrandol zwisający z sufitu. Początkowo te elementy nie mogły mi się złączyć w całość, ale po rozpoczęciu spektaklu okazało się, że mają sens – o tym jednak nie będę opowiadał, żeby nie tworzyć spoilera.

Powiem Wam tak: to była duża przyjemność uczestniczyć w tym pokazie. Widać, że Tomek znakomicie zna scenę, wie jak prowadzić po niej Aktorów, dzięki czemu ich gra nie jest jałowa i monotonna. Skojarzyło mi się, że jest trochę jak dobry doktor, który swoim działaniem sprawia, że organizm funkcjonuje jak należy. A tu wszystko współgrało idealnie. Aktorzy doskonale znali tekst, nadawali akcji właściwe tempo, dzięki czemu spektakl ani przez chwilę nie był nudny (a przecież zdarzyło mi się kiedyś zasnąć w warszawskim „Kwadracie” na „Otwarciu sezonu” z Ewą Kasprzyk i Danielem Olbrychskim). To chyba największy komplement, jaki mogę powiedzieć mojemu Koledze i Jego ZNAKOMITEMU ZESPOŁOWI.

„Pomoc domowa” to historia o małżeństwie, które szuka przygód oraz ich jedynej w swoim rodzaju „sprzątaczce”. I jak to w farsie bywa nie brakuje w niej gwałtownych zwrotów akcji. Okazuje się bowiem, że zarówno pani, jak i pan domu pozorują wyjazd poza miejsce zamieszkania, podczas gdy później – sądząc, że w domu nie będzie drugiej połówki – pojawiają się w nim ze swoimi kochankami. Siłą rzeczy prowadzi to do sporych komplikacji.

Spektakl reżyseruje mój Kolega: Tomasz Podsiadły (ale duma, nie?), a Jego asystentką jest: Monika Zawistowska
Tekst autorstwa Marca Camolettiego przekładał: Bartosz Wierzbięta (byłem pewien, że to On, albo ktoś z Jego szkoły pisania)
Scenografię wykonała: Agnieszka Szewczyk
Kostiumy zaprojektowała: Karolina Bryl
Udział biorą: Sylwia Ogryzek, Szymon Kowalski, Agata Braun, Anna Górna, Jakub Jan Borykała, Michał Delik, Joanna Sętkowska, Weronika Springer, Helena Sutton, Witold Klonowski, Piotr Rogalski.

Dzięki Tomku, że zaprosiłeś mnie do swojego świata. Pochlebia mi to.