Demokracja wykrwawiła się na dobre i padła od razów zadanych przez bandytów. Konstytucja jeszcze stoi na swoich nogach, ale też zaczęła się chwiać w agonii i krwawić od zadawanych ran. Czy to się dzieje naprawdę? I owszem.
Ewenementem na skalę światową jest to, co dzieje się obecnie w Polsce. Brakuje zrywu obywatelskiego, muru suwerena stojącego w obronie najwyższych praw i wolności. Jego brak mnie jednak nie dziwi. Dopóki ludzie dostają gotówkę od państwa do ręki, dopóty nie będą się odzywać głośno w jakiejkolwiek sprawie. Jeśli są tacy, to władza powie o nich, że są niewdzięczni.
Padło dotychczas tyle kłamstw, wylało się tyle hipokryzji i zepsuto już tyle, że w zasadzie niewiele do zepsucia i nakłamania już pozostało. Poróżniło się społeczeństwo, a mały knyp siedzi ze swoim kotem i wygina usta w bezzębnym grymasie. Nie sądzę, żeby ten obrazek szybko się zmienił. Po nim przyjdą inni, ośmieleni zmienioną rzeczywistością.
Przed nami cenzura sieci, z dużym prawdopodobieństwem Polexit i masowe aresztowania niewygodnych. Taki sposób na obronę głoszonych tez z pozycji siły. Bo – moi drodzy – tam gdzie brak rzetelnych, uczciwie merytorycznych argumentów, tam przychodzi działanie z pozycji siły. Przepraszam, ale nie byłem i nie jestem bohaterem, żeby to przerabiać.