Powiedzmy to otwarcie: po serii spektakularnych fuckup’ów zawodowych byłem niemal pewien, że nie znajdę dla siebie już żadnego miejsca, w którym będę miał poczucie sensu tego, co robię. Nie jest tak, że we wszystkich dotychczasowych miejscach pracowało mi się źle – co to, to nie. Zawsze jednak zdarzało się coś, co wykopywało mnie na out.
Rok temu, kiedy po wyleczeniu kontuzji ręki po wypadku rowerowym nie mogłem znaleźć pracy, czułem się jak ostatni dziad. Owszem, trafiały się zlecenia, zaliczyłem nawet epizod na zmywaku, ale tęskniłem za stabilizacją działania. Ponieważ akurat opublikowano ogłoszenie o naborze (a ja lubię i mam wrażenie, że potrafię pisać) zostałem redaktorem fetyszowego bloga. Gejowskiego.
Bałem się nieprzytomnie dotykania tematów, które z natury należą do kategorii intymnych. Intymność przecież nie jest u wszystkich taka sama i nie jest jednakowo postrzegana przez wszystkich. Zastanawiałem się, czy odczuwam jakiekolwiek zażenowanie, czy wstyd z powodu nowego zajęcia. Zdałem sobie sprawę z faktu, że absolutnie żadnego.
– A jakąż ty masz pracę? – pytali Przyjaciele na wieść, że zaczynam nowe zajęcie.
– Będę pisał teksty o erotyce.
– Aaaa! To będziesz… pornograficzną redaktorką! Super!
Początkowo wydawało mi się, że Przyjaciele się ze mnie nalewają. Z czasem jednak nawet polubiłem i przyswoiłem to stwierdzenie. Jest w nim coś pikantnego, ale niedopowiedzianego zarazem. Niedopowiedzenia bywają czasem ekscytujące.
Wczoraj, podczas pikniku osiedlowego, Przyjaciółka dokonywała prezentacji mojej osoby.
– To jest Darek. – stwierdziła z szerokim uśmiechem.
– Miło cię poznać, Darek. – witali się nieznajomi.
– Nigdy nie zgadniecie, czym się Darek zajmuje! – oznajmiła nagle Przyjaciółka. Witający się ze mną mieli znaki zapytania zamiast twarzy.
– Darek jest… pornograficzną redaktorką!
Trzeba było widzieć tę konsternację! Zacząłem się śmiać.
– Co to znaczy? – zapytała jedna z nowo poznanych osób.
– To znaczy, że pisze teksty o erotyce dla największego fetyszowego bloga w Polsce!
Przyjaciółka powiedziała to z takim entuzjazmem, że zacząłem mieć wrażenie, że naprawdę jest ze mnie dumna. Posypały się pytania, posypały się gratulacje i słowa uznania. To było naprawdę miłe. Jakoś uświadomiły mi te reakcje, że erotyka, choć intymna, dotyczy wszystkich bez wyjątku, a ja sam – póki mam przywilej o niej pisać, powinienem robić to z całą starannością i dokładnością, na jaką mogę się tylko zdobyć. Czasem w pędzie nie trudno zapomnieć, że teksty z natury są do czytania, a nie do skanowania (od dawna mówi się, że ludzie przestali czytać, a teksty skanują wzrokiem)….
Ostatni rok był rokiem ważnych decyzji i zmian. Na tydzień przed czterdziestką mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że żadnej z podjętych decyzji nie żałuję. Nie wiem na jak długo dane są mi obecne zajęcia, ale póki mogę je wykonywać, jestem bardzo z tego faktu zadowolony. Odczuwam też dumę z faktu, że pojawiają się głosy, że to ważne, że wpływa na poziom wiedzy o seksualności Czytelników. Wydaje mi się, że oznacza to m.in., że coś tam o tej erotyce już wiem i umiem to przekazać dalej. To fajne.