Sąd(ny) dzień

Powiem tak: zawsze wydawało mi się, ze kobiety cechuje przedziwna logika. Potwierdziło się to dzisiaj na sali sądowej, gdzie sepleniąca z lekka sędzia oddaliła mój pozew o odszkodowanie. Sąd wydając wyrok powinien kierować się m.in. doświadczeniem życiowym, ale jak żyję, nie słyszałem jeszcze takiego steku bzdur. Miałem ochotę zapytać panią sędzię, czy czegoś nie brała przypadkiem, bo olała całkowicie wszystkie przedstawione dowody i domniemania prawne formalne. To naprawdę przedziwna historia!

Moja sprawa jest wielowątkowa, wykazałem podczas niej bez trudu m.in., że świadkowie pozwanego kłamali przed sądem, że inni byli przesłuchani na okoliczność, która do sprawy nie należy. Sąd o tych kwestiach nie zająknął się ani słowem. Tak samo, jak o art. 429 k.c. (na który się powołałem), który i w tym przypadku „umożliwił zwolnienie się powierzającego od odpowiedzialności, m.in. poprzez wykazanie, że odkreślona czynność, przy wykonywaniu której doszło do wyrządzenia szkody, została powierzona profesjonaliście, a więc „osobie, przedsiębiorstwu lub zakładowi, które w zakresie swej działalności zawodowej trudnią się wykonywaniem takich czynności”.

A w aktach sprawy decydującym dowodem na jaki wskazuje sąd ma być meldunek dobowy, jaki składają pracownicy firmy C…B po każdym sprzątaniu. Tyle, że przy okazji wielokrotnie zleceniodawca wykrywał niewykonanie i niewłaściwe wykonywanie prac porządkowych, za co firma dostawała po kieszeni. Ciekawe dlaczego sąd kompletnie się do tych argumentów nie odniósł i dlaczego zupełnie nie zareagował na ustalony fakt, że na dzień przed wypadkiem przez Pomorze (włącznie z Gdynią) przeszły całkiem spore nawałnice, co tylko potwierdza fakt, że firma C…B ścieżki rowerowej nie sprzątnęła (domniemanie, które nie zostało obalone przez pozwanych). Cóż…

Na sali sąd uzasadniał tak (per cite):

Niesporne było, że pan uległ temu wypadkowi i to, co sąd ustalił – to miejsce, gdzie się to wszystko wydarzyło. W oparciu o dokumentację lekarską ustalono zakres obrażeń, których pan doznał w wyniku zdarzenia, zakres leczenia pana związany z tym zdarzeniem. Te wszystkie okoliczności sąd ustalił. Natomiast kluczowa jest tutaj kwestia podstawy odpowiedzialności.

Podstawą odpowiedzialności jest artykuł 415 KC i na ten artykuł pan się powoływał. „Kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia”. Pan wywodził odpowiedzialność zarówno pozwanego C..B, jak i ubezpieczyciela – jako ubezpieczającego ten podmiot. Właśnie z tego tytułu, że pozwany nie dopełnił obowiązków, które wynikały z umowy zawartej z Gminą Miasto Gdynia i w związku z tym doszło do tego zdarzenia. Konkretnie w miejscu nieuprzątniętym z piasku, gdzie się pan na rowerze przewrócił.

Żeby zaistniały przesłanki z tego przepisu, to musi być po pierwsze zdarzenie, po drugie bezprawność, wina pozwanego i szkoda. Muszą być trzy przesłanki spełnione, żeby ta odpowiedzialność zaistniała. Pan pozwał w tym procesie tylko C…B i jego ubezpieczyciela. Odpowiedzialność za utrzymanie prawidłowe wszystkich dróg, ścieżek, chodników ciąży na Gminie Miasto Gdynia. Gmina – jak wynika z doświadczenia i przedłożonych w tym przypadku umów – zleca wykonanie czynności określonym podmiotom.

>W tym konkretnym przypadku zleciła to firmie C…B na podstawie umowy, którą sąd przeanalizował. Z tej umowy wynika jednoznacznie, że (nieczytelne) skutkowała obowiązkiem wykonania przez firmę C…B (…) zamiatania, usuwania piachu i czynność ta ciążyła na firmie C…B zgodnie z harmonogramem 4 razy w miesiącu. To jednoznacznie wynika z umowy i wynika też z harmonogramu i dokumentacji, które przysłała Gmina Miasto Gdynia, konkretnie Zarząd Dróg i Zieleni.

Nie ma żadnego dowodu, a wręcz dowody wskazane przez Gminę Miasto Gdynia wskazują, że zakres obowiązków został przez firmę C…B wykonany. Było sprzątanie, akurat w okresie poprzedzającym pana wypadek, w dniu 6 sierpnia. Zobowiązany do nadzorowania tych wszystkich miejsc w Gdyni, również ścieżki rowerowej, jest Gmina. I gmina była zobowiązana do kontrolowania czy firma C…B wykonuje obowiązki. Czyli: jeśli jest harmonogram, a harmonogram mówi o 6 sierpnia, to gmina powinna sprawdzić, czy w dniu 6 sierpnia to sprzątanie zostało wykonane.

Pana wypadek miał miejsce 8 sierpnia. Dokumentacja wskazana przez gminę wskazuje, że oni nie zgłosili żadnych zastrzeżeń, nie podjęli też jako podmiot do tego zobowiązany, żadnych czynności, chociaż zobowiązani byli do sprawdzania ścieżek, chodników i zlecania firmie C…B np. takiego interwencyjnego sprzątania. Gmina tego nie dopełniła, a jednocześnie złożyła dokument, z którego wynika, ze C…B się z tych obowiązków wywiązał. Taka jest dokumentacja w aktach.

I jest kwestia dwóch dni: pomiędzy szóstym sierpnia niezakwestionowanym przez gminę, a ósmym sierpnia minęły dwa dni. W tym postępowaniu nie zostało dowiedzione, że w ciągu tych dwóch dni nie mogło coś się wydarzyć. To pozwany podnosił. Dwa dni to jest dużo, nie wiemy czy ten piasek był przed szóstym, czy był dopiero ósmego. Powstaje uzasadniona wątpliwość i dlatego ta wątpliwość wpływa na sytuację pozwanego w zakresie uchylenia się od tej odpowiedzialności. Nie wykazano, ze w dniu 6 sierpnia oni nie posprzątali. Nie mieli obowiązku sprzątania ani siódmego, ani ósmego dlatego, że gmina nie zleciła im dodatkowych prac. Nie było żadnej interwencji ze strony gminy.

Wszystkie dokumenty, które gmina nam przysłała jednoznacznie wskazują, że oni wykonywali te kontrole, nawet pan się powoływał na pismo, które pan W… panu przesłał. Zakres kontroli wskazuje, że oni chyba 1 sierpnia, 13 sierpnia wykonywali w tych miejscach kontrolę, czyli jakby przeoczyli ten moment. Pomimo tego, że byli do tego zobowiązani, powinni podjąć takie działania interwencyjne. Po to mają pracowników, żeby ci pracownicy nie kontrolowali tylko cztery razy w tygodniu (…). W ocenie sądu nie wykazano odpowiedzialności pozwanego. (…)