Są tacy ludzie, którzy „gdzie nogę postawią – tam kwiaty rosną”. Do nich zaliczał się Mistrz Wodecki. Był Człowiekiem, nie przechodził obojętnie wobec muzyki, młodych talentów, czy nawet wobec bezdomnych. To piękne, klasa.
Pan Wodecki to był piękny człowiek. – wspominają bezdomni mieszkańcy Krakowa. – Z dala go widzieliśmy z kolegami, tej jego grzywy nie sposób było nie zauważyć. Do tego postawny, uśmiechnięty. Jak z żoną i córką szedł – piękne kobiety – to zawsze obie miały w dłoniach czerwone róże. On nas też z dala widział, podszedł, zagadał, zapytał jak się mamy. I zawsze ręką do kieszeni sięgnął, a tam już miał odłożone drobne. No fantastyczny gość, wielkie serce.
Żegnaj Mistrzu, do zobaczenia po drugiej stronie!