O Filipie Rychciku i żałobnych płaczkach dwóch

Przez przypadek poznałem Filipa Rychcika. To niewysokiego wzrostu chłopak, ale za to bardzo sympatyczny, obdarzony fantastyczną barwą głosu. Na początek zamieniliśmy kilka zdań dosłownie, później jeszcze podyskutowaliśmy o tym i owym i każdy wrócił do swojego życia, pasji, przyjaciół, nieprzyjaciół, radości i smutków.

Przez pryzmat doświadczeń szołbiz wydaje mi się mało interesujący – wredny, bez choćby promila przyzwoitości. Przeżuwa i wypluwa słabe ogniwa. To jest niefajne, a mnie od dawna się nie chce uczestniczyć w niefajnych rzeczach.

Mimo wszystko wielu by chciało być Rychcikiem z Jego szelmowskim błyskiem w oku. Niezależnie od tego, gdzie by to nie miało miejsca.

– Z występami różnie bywa. – mówi Filip. – Nadal jeżdżę po całej Polsce na festiwale. Koncertów obecnie nie gram, doszedłem do wniosku, że skupię się na tworzeniu swojego materiału. Dlatego też ze swoim zespołem zasiedliśmy do tego. Przygotowania trwają dalej. W międzyczasie śpiewam trochę na festynach, weselach. Poza tym, pracowałem ostatnio w H&M w Arkadii. Zdarzało się wiele razy, że ludzie pytali mnie o występy w telewizji. Cieszy mnie to. Buduje poczucie, że ktoś to jednak docenia! Komuś się to podoba.

Tak, mimo wszystko każdy by chciał być Rychcikiem z Jego charyzmą i głosem płynącym z trzewi. Na przykład ja. Karol też, ale pewnie będzie mówił, że wystarczy Mu jego własny lajf.

To było tak: Karol stanął na scenie, okazało się, że będzie śpiewał Kayah i Bregović’a. Oszalałem! Wtoczyłem się na scenę, zapowiedziałem, że będzie duet, a później już poleciało.

Następnego dnia okazało się, że ktoś robił z klubu transmisję live. Obejrzałem… Widok tyleż żałosny, co kuriozalny… Dwie gibające się żałobne płaczki udają, że kiedyś były różą… Cud, że publika nie zeszła z nudów. Sam walczyłem z sennością podczas oglądania. Co za żena… (Ale niczego nie żałuję i następnym razem też będę żałobnicą piekielną).

Wracając do Rychcika: skoro tak żałośnie wypada ten nasz – mój i Karola – sceniczny lans, to może nas Filip nauczy? Muszę Go o to poprosić. Ciekawe, czy się zgodzi. Mnie to by wiele nauczyło, a Karolowi na pewno nie zaszkodzi (jak profilaktyka lekarska ha ha).