Zawsze pamiętam…

– No ja zawsze pamiętam ludzi – roześmiała się pani stojąca za ladą w maleńkiej „budce kiełbaskowej”. – Czasem mam z tym problem, bo widząc kogoś wiem, że go znam, ale nie wiem skąd. I myślę wtedy cały dzień, całą noc. Aż mnie głowa od tego wszystkiego boli, ale wiem, że znam tę twarz!

Ciekawe… Pani z „kiełbaskowej budki” jest drastycznie sympatyczna. Kiedy czasem zaglądam do tego sklepiku i widzę Jej zmienniczkę to jakoś czuję się zawiedziony. Niby nic, a taki wrodzony optymizm i dużo uśmiechu dla wszystkich dookoła sprawia, że chociażby chce się o tym myśleć.

Rafał powiedział, że czasem robie „orty” na blogu. Skwasiłem się. Nie dlatego, że powiedział to Rafał (zastrzegając jednocześnie, że to takie „nic”, bo nie ma ich dużo), lecz dlatego, że mam z tym mały problem. Tak się jakoś dzieje, że nigdy nie wiem jak się pisze – oddzielnie czy łącznie. Albo czy tempo jest tępo czy tępo jest tempo. Straszne! Obiecałem sobie, że urodzinowym prezentem będzie słownik ortograficzny. Muszę go mieć! Bo tak naprawdę – tak jak ta Pani ze sklepiku – zawsze pamiętam, tylko czasem nie mogę sobie przypomnieć…

Miłego!