Brakujące puzzle

Rzeczywistość jest jak puzle. Jedna wielka, niekończąca się układanka, w której w nieskończoność brakuje elementów. Te jednak, jakby z przypadku odnajdują się między wierszami, w mimice twarzy i intonacji wypowiedzianych słów. Wkłada się takie znalezisko w ziejącą znakami zapytania dziurę i obraz składa się w jedną, spójną i logiczną całość.

Nigdy specjalnie się nie zastanawiałem nad słowami, które do mnie trafiają. Zwykle przepuszczałem je poza zwojami mózgowymi wydając z siebie odgłosy „yhy”, „aha”, „aaaa”, „ooo” i inne, ale nauczyłem się, że pewne słowa, zwłaszcza te ważne – padają w życiu tylko raz. Od jakiegoś czasu słucham więc z uwagą, starając się zapamiętać najdrobniejszy szczegół. Wydaje mi się, że te słowa właśnie budują mój wewnętrzny spokój.

Lubię ludzi. Każdy z nich buduje przestrzeń relacji, która jak w matematycznym iloczynie zbioru elementów zazębia się z innymi. A te z kolei z innymi. Relacje budują rzeczywistość. Czasem piękną, czasem szarą, łzawą, czy smutną. Zależnie od własnych poglądów, interesów, chęci. Czasem się z tym zderzam.

Ludzie mierzą innych swoją miarą, twierdząc później, że świat jest zepsuty i zły. Podły. Machają szabelkami, tupią nóżkami, a świat i tak żyje swoim życiem i w głębokim poszanowaniu ma każdy z ekstatycznych niemalże wrzasków, jakie rozlegają się dookoła. Mam tak samo. Odkryłem jakiś czas temu (ale nie umiałem tego sprecyzować), że zamieniam się w posłankę Krystynę – niech mnie pan kultury nie uczy – Pawłowicz. Gdzieś w swojej podświadomości znalazłem nieco arogancji, pogardy, buty, pychy i wrogości. Na takie odkrycie zamarłem i doszedłem do wniosku, że już za ciepło mi się w dupsko zrobiło i trzeba coś z tym natychmiast zrobić.

A przecież – egzekwując takie prawo dla siebie – powinienem dobrze wiedzieć, że każdy ma prawo do życia i odczuwania jak uważa. Bo przecież – jak mawiał mój kierownik z MM „nie zawsze trzeba mieć ostatnie zdanie”, a bycie wrednym foczydłem wcale o męstwie nie świadczy.

Postanowiłem zrobić sobie detoks od społeczeństwa: dać sobie czas na przemyślenie zachowania i znalezienia wyjścia z krzaczorów własnej ignorancji, w jakie wlazłem. To nie są łatwe i miłe przemyślenia. Zmuszają do szukania dystansu, który w tym szczekaniu gdzieś się zgubił. Tak, jak jeden z brakujących puzli rzeczywistości.