Znajomy postanowił udowodnić wszystkim, że jest dorosły oraz niezależny i… polazł do darkroomu uprawiać seks życia. To się działo w moje urodziny.
Gdybym był jeszcze bardziej pijany, uznałbym, że Mu wolno, bo przecież nie jestem ani jego matką, ani swatką, a poza tym – generalnie – „co mnie to obchodzi„. Będąc jednak pod wpływem tylko trochę, uważając Go za kumpla i mając w głowie galop myśli, z cisnącym się na usta „kurwamać” żwawo pobiegłem szukać Kolegi w piekielnych czeluściach pełnych po brzegi szukających wrażeń bez zobowiązań.
Kolegę znalazłem już po minucie i bezceremonialnie wtarabaniłem się do kabiny, w której stał.
– Do domu wieśniaro! – syczę do niego.
– Nie.
– Bo co?
– Bo ja tu sobie będę stał.
– Nie wygłupiaj się, wyjazd stąd! To nie jest miejsce dla ciebie!
– Nie przekonasz mnie, spadaj! – warknął w odpowiedzi kolega. Miałem przy tym wrażenie, że pokazał mi „fucka”, ale było ciemno jak „niepytajgdzie”, więc mogę się tylko domyślać.
W podobnych sytuacjach wpadam zawsze na głupie pomysły, które o dziwo z reguły się sprawdzają. Teraz przyszło mi do głowy, że jak narobię koledze wstydu, to przejdzie mu to całe chwilowe zidiocenie.
– Uwaga, uwaga! Będą ogłoszenia parafialne! – wrzasnąłem nagle. – Chciałbym państwa poinformować, że w tej kabinie znajduje się osoba nieletnia! Przypominam zgromadzonym, że seks z osobą nieletnią zagrożony jest karą pozbawienia wolności w wymiarze od dwóch do dwunastu lat!
W tym momencie kolega żwawo opuścił lochy. Głupio mi było jednak biec za nim nie skończywszy darcia mordy. Nawet mi się to trochę spodobało, bo wszyscy jakoś dziwnie znieruchomieli.
– Dziękuję bardzo za uwagę! – wydarłem znowu mordę. – I życzę państwu szampańskiej zabawy!
Poczucie triumfu – bezcenne. I nie z powodu trzydziestu sekund „sławy„, tylko z powodu poczucia, że zrobiłem coś, dzięki czemu znowu jest „spoko”. Mogłem oczywiście wzruszyć ramionami, ale jak się ma najfajniejszych na świecie Znajomych i Przyjaciół, to trzeba uważać i starać się, żeby nie stała się im jakakolwiek krzywda. Zwłaszcza, że pięć minut w darkroomie nie spowodowałby w tej sytuacji niczego innego, poza pękniętym lustrem następnego dnia.
Tak trzeba. Dlaczego? Bo tak.