Julija postanowiła wydać płytę. Nic dziwnego, bo to w końcu Artystka. No i śpiewać potrafi. Wielkie płuco ma, głos jak dzwon, to i repertuar całkiem niezły. No i ok.
Najpierw stałem się projektantem EP’ki. Przez przypadek. Wiedziałem, że z tym akurat większego problemu nie będzie, bo druk cyfrowy, bez naświetlań i innych tam takich. Więc z radością i przyjemnością, słuchając po raz setny „”Nigdy nie kochałam Pawła””, czyściłem zdjęcia dla ich jak najlepszego wyglądu. Projekt ulepiłem, oddałem i wzruszyłem ramionami. Przyszło, poszło, oby Juliji się szczęściło. Bo to fajna babka jest.
EP’ka chodziła sobie gdzieś tam (domyślam się, że jako preview do potencjalnych wydawców), po czym jak grom z jasnego nieba objawił się news: ROBIMY PŁYTĘ!
– No to robimy – pomyślałem. W sumie nic strasznego, ale… CMYKi, Pantone’y, kromaliny i inne hasła powodowały, że nogi miałem jak z waty. To jednak nie było najgorsze… Nie taki straszny był nawet brak materiałów, z których graficzny projekt albumu miał zostać ulepiony…
Wizja projektu zmieniała się jak w kalejdoskopie. Nastąpiło zupełne pomieszanie z poplątaniem. Pomieszanie koncepcji, wizji, stylów. Czas gonił nieubłaganie. I się skończył po pięciu dniach. Po wstępnej akceptacji projekt poszedł do drukarni.
Skoro poszedł, to musiał wrócić. Przypadkiem, jeszcze przed sklepową premierą, w Google Pics zobaczyłem swoje dzieło. W skrócie: Julia wylała się z okładki! Była tak nasycona kolorem, że wyglądała jak dojrzała brzoskwinia na plantacji. Może nieco przesadzam, w każdym razie pomyślałem, że nastąpił koniec świata.
Szybko okazało się, że jakkolwiek projekt można z przymrużeniem oka uznać za w miarę udany, tak drukarnia wydrukowała w nim przy okazji coś, czego projekt nie zawierał. Na szczęście czarny okazał się czarnym, złoty Pantone – złotym Pantonem, a hasło „Jestem tego warta” jak najbardziej aktualne.
Cieszę się, że mam już ten projekt za sobą, chociaż jak patrzę na płytę, uśmiecham się bezwolnie myśląc, że nerwy i wydzieranie japy nigdy nie przynosi spodziewanego rezultatu. A ja, choć jestem wybitnym specjalistą w tym zakresie, powinienem nabrać dystansu i pokory. Bo w końcu też jestem czegoś warty, no nie?