Kolor ma moc!

Od jakiegoś czasu mam dziwne wrażenie, że Polska szarzeje. Przybywa trosk, mniej jest uśmiechu na twarzach przechodniów, a w mediach – jeden wielki galimatias.

Nie jestem kompetentny, żeby snuć analizy sytuacji, albo bawić się w rozstrzyganie, kto ma rację w sporze o Konstytucję. Uczono mnie jednak od najmłodszych lat, że Konstytucja to największe dobro, należące do wszystkich Polaków i o takie należy właśnie dbać w sposób szczególny. Nie precyzowano wówczas, na czym polega owa „szczególność”, wyjaśniło się to dopiero dzisiaj.

W ubiegłym roku zacząłem studia na kierunku „Prawo i Zarządzanie”. Musiałem je przerwać w związku z kontuzją obojczyka i jego bólowymi powikłaniami. Skreślono mnie z listy studentów, ale ponieważ rzadko kiedy się poddaję, zaplanowałem wznowienie nauki od początku, od semestru jesiennego w październiku 2016 – kiedy po drugiej operacji nie będę już zmagał się z dolegliwościami bólowymi. Pytanie tylko, czy jest sens studiować prawo, kiedy może się okazać za chwilę, że kompletnie ono nie obowiązuje? Może powinienem zweryfikować plany?

Z czystym sumieniem i przeświadczeniem, że powinienem – wysławszy dzień wcześniej list do Prezydenta Andrzeja Dudy – udałem się dzisiaj na wiec pod „Pomnikiem Stoczniowców” w Gdańsku. Nie protestowałem przeciw władzy, nie. PiS został wybrany w demokratycznych wyborach i ma prawo sprawować władzę w kraju. Tyle tylko, że sposób, w jaki ta władza jest sprawowana, jest obrzydliwy i uwłaczający mojej godności. Właśnie przeciw temu postanowiłem zaprotestować.

28 czerwca 2010 roku obiecałem sobie, że już nigdy więcej nie będę się bał, i że będę dbał o swoją godność oraz bezpieczeństwo swoje i moich najbliższych. Jestem dość barwną postacią i kolorytu mi nie brakuje. Nie sądzę również, że kolorytu zabraknie mi w najbliższej przyszłości. Jeśli będzie trzeba, nie raz jeszcze, z poniesioną głową będę stał w pogodzie, czy niepogodzie, protestując przeciwko wmawianiu mi, że „czarne jest białe, a białe jest czarne”. Tak jak zrobiłem to dzisiaj. Jeśli mnie nawet za to zamkną, to zapewne i kiedyś wypuszczą.

Kolor ma moc! Na wiecu nie było skwaszonych min, spuszczonych głów. Było mnóstwo różnych, kolorowych ludzi – najróżniejszych charakterów, osób w różnym wieku i o różnym statusie majątkowym i społecznym. Mimo tego, w powietrzu namacalne było niemalże, jakby mistyczne porozumienie wszystkich zgromadzonych. Ludzie uśmiechali się do siebie, a nad głowami, wraz z coraz to nowszymi skandami, unosiły się parasole, flagi i transparenty. Moc. Żeby zrozumieć o czym mowa, trzeba tego doświadczyć. Jestem dumny, że mogłem być z tymi Ludźmi pod symbolem niepodległej Polski. Bo w życiu – choć naprawdę nie zawsze wychodzi – należy starać się za wszelką cenę być przyzwoitym.