Stop men dying too young!

Krzyś napisał, że jest listopad, że „Movember”, że zgolił brodę i zostawił wąchy. I… nikt tego nie zrozumiał, ludzie zaczęli się pukać palcem w czoło, że „po co”, że „lepiej Mu z pełnym zarostem, a nie z samymi wąsami”. To mojego Kolegę trochę rozczarowało. Wcale mnie to nie dziwi, bo jak się robi słuszne i pożyteczne rzeczy, to raczej oczekuje się braw, a nie ujadania małych jamników, które same niczego nie robią, ale za to przodują w czepianiu się innych. Nie umiem przechodzić obojętnie wobec takich rzeczy i zwykle – również teraz – solidaryzuję się najlepiej jak umiem. Bo – proszę Państwa – sprawa jest bardzo ważna!

Celem akcji Movember, którą wsparł Krzyś, jest zmiana oblicza męskiego zdrowia. Wąsy, które przez twórców zostały ustanowione symbolem kampanii, mają ową zmianę oblicza komunikować. Luźna i zabawna forma kampanii sprzyja podejmowaniu trudnych i ważnych tematów. Sam termin Movember powstał w wyniku połączenia dwóch wyrazów moustache – wąsy oraz November – listopad. 

W listopadzie wiele mówi się na temat profilaktyki przeciwnowotworowej, potencjalnych objawów związanych z rozwojem „męskich” nowotworów oraz na temat znaczenia badań genetycznych dotyczących zwiększonej predyspozycji do zachorowania na raka jądra czy raka gruczołu krokowego.

Idea Movember jest prosta – przez cały miesiąc mężczyźni zapuszczają wąsy, nie tylko na znak solidarności, ale również aby wzbudzić ciekawość otoczenia oraz zapoczątkować dyskusję na temat profilaktyki oraz zachorowalności na nowotwory prostaty oraz jąder.

Rak jądra cechuje się dość dobrym rokowaniem. Liczy się jednak czas wykrycia choroby i szybkie rozpoczęcie terapii. Niestety wciąż jeszcze zdarza się, że chory mężczyzna nie przyznaje się do obecności guza lub go bagatelizuje. Celem akcji jest przebicie się do świadomości mężczyzn, jak również ich bliskich, próba wytrącenia z natłoku codziennych spraw oraz przypomnienie, że najważniejsze jest zadbanie o własne zdrowie.

Możecie oczywiście powiedzieć, że to bzdura, że Was to nie dotyczy. Czyżby? 34-letni dzisiaj Tobiasz (www.rakzjajem.pl) zareagował szybko, nie zbagatelizował nieprawidłowości, dzięki temu żyje…

Dwa tygodnie wcześniej przy rutynowym comiesięcznym macaniu jajek wyczułeś przecież coś dziwnego, twardszego, raczej małych rozmiarów. Umówiłeś się na wizytę do urologa, a najwcześniejszy termin właśnie dziś o 19.00. {…)

Wchodzisz do gabinetu, wita Cię bardzo miły pan lekarz, któremu grzecznie odpowiadasz na jego pytanie w czym może pomóc: „No bo wie pan, wyczułem sobie coś na prawym jądrze, w górnej jego części.” (…)

Po długim milczeniu słyszysz: „Jest zmiana, najprawdopodobniej złośliwa. Trzeba jądro usunąć. Ale wie pan, zabieg prosty. Tniemy w pachwinie, wyciągamy, a po tygodniu już pan śmiga.” (…)

Wracasz do auta, patrzysz na te świstki, na których tylko widzisz „nowotwór złośliwy” i to jest ten moment, w którym dzień jak co dzień przestał istnieć. To właśnie teraz zaczyna się walka, to właśnie teraz zaczyna się życie, to właśnie teraz po raz pierwszy się rozryczałem…

Ja sam badam  się co roku, zwłaszcza, że moja prostata lubi się rozrastać i lada moment zacznie przekraczać górny, dopuszczalny, rozmiar – a to zbagatelizowane może prowadzić do raka. Jądra wydają się w porządku, ale z rakiem jest tak, że nigdy nie wiadomo, jaki numer zamierza wywinąć! Daję Wam słowo, że wielu zgrywało bohaterów i dzisiaj ogląda trawę i kwiaty od ich korzeni. W trumnie znaczy.

Niektórzy mówią, że rozmawianie o rakach i chorobach publicznie jest nieprzyzwoite. Pierdolić to! Dużo bardziej nieprzyzwoita jest hipokryzja w Sejmie, którą wszyscy się jarają. Tym bardziej trzeba mówić, tłumaczyć! Bo co to za nieprzyzwoitość, czy wstyd mieć raka, HIV, czy cokolwiek innego? Rozmawianie o problemach jest ludzkie i nie ma w tym niczego niezwykłego, ani niestosownego! Ten, kto twierdzi inaczej nie ma racji. Sorry.

Tak więc – Panowie – badać jądra i prostatę! Im wcześniej wykryjecie, że coś może być nie tak (oby nie), tym większe szanse macie na wygraną w walce z trudnym przeciwnikiem, jakim jest rak. Tak trzeba.