Zmienia się oblicze mojego bloga. Dziwne, bo nigdy nie byłem jakoś specjalnie pro – polityczny. Ten temat dręczy mnie dopiero od 23 grudnia ur. i jest jak najgorsza zaraza. Nie chcesz, żeby cię obchodziły parszywe mordy, a one przyłażą same do głowy, włażą do oczu jak najbardziej oślizłe robale. Rzeczywistość się rozkłada…
Kobiety potrzebowały wsparcia. Włączyłem się. Bo tak trzeba. Bo wolność jest kobietą. Bo po zamachu na prawa kobiet rząd wyciągnie brudne łapy po inne wartości. To tylko kwestia czasu (raczej bliskiego). Sądzę, że trwa test „na ile pozwoli sobie naród”. Czy będzie biernie się przyglądał, czy też zacznie protestować? Daliśmy radę.
To nie jest protest przeciwko odebraniu prawa do „mordowania” dzieci (jak twierdzą niektórzy co „mądrzejsi”). To protest, poprzez który ludzie chcą powiedzieć: „moje ciało, moje decyzje, moje sumienie”. Moje sumienie = moja wolność. Czy to tak trudno zrozumieć? Chyba tylko „zbawcom”, uzurpującym sobie prawo do „wiedzenia lepiej”.
A jakim prawem ludzie, którzy już dawno stali się starymi babami i dziadami mają decydować o tym, o czym nie mają zielonego pojęcia? Co wie o nowoczesnej antykoncepcji, pigułkach wczesnoporonnych, czy o zabiegach in-vitro pani Pawłowicz, czy pan Terlecki? Że o wypowiadającym się nad wyraz chętnie p. Waszczykowskim już nie wspomnę.
Jakim prawem m.in. te dziady wypowiadają się w kwestiach, za którymi nie nadążyli mentalnie? Przepraszam, zwykle nie używam takich określeń, ale ich nazwać już inaczej nie można.
A przecież nawet w liście do przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Nowej Ewangelizacji Rino Fisicheli papież Franciszek zalecił, by wszyscy księża udzielali rozgrzeszenia ludziom ekskomunikowanym za aborcję. „Wbrew wcześniejszym dokumentom”. Być świętszym od papieża? Tak. To możliwe. W Polsce.
Jestem dumny z okazanej dzisiaj przez ludzi solidarności. Jestem dumny, że byłem obecny na manifestacji. Jestem dumny, że mogłem czynnie pomóc w sekcji porządkowej.
Bo tak trzeba.